Piafka-blog wnętrzarski

Jak tanio podróżować po Skandynawii?

6 paź 2016

Skandynawia kusi pięknymi widokami i bliskością natury. Wiele osób marzy o podróży w ten region Europy, ale skutecznie odstraszają ich ceny. Przekonanie, że Skandynawia jest droga jest słuszne, ale pokażę Wam, że da się inaczej. Zobaczcie, jak zwiedzić Szwecję, Norwegię i Finlandię bez zrujnowania swojego portfela.

Nic się nie martwcie, nie zmieniłam głównej tematyki bloga ;-) Ale nie jestem egoistką, żeby takie cudowne widoki zostawiać tylko dla siebie. Małą relację z naszej podróży oraz trasę, znajdziecie w poprzednim wpisie o zwiedzaniu Skandynawii. Dzisiaj zapraszam Was na kilka wskazówek dotyczących zwiedzania tej części Europy. Po 5 wyjazdach w tamte strony mam już pewne doświadczenie ;-)


Pierwszy raz do Szwecji trafiliśmy z Bartkiem w 2009 r. To był spontaniczny wyjazd, bo Ryanair odwołał nam loty do Szkocji. Miałam 19 lat, on nie wiele więcej, także wyobrażacie sobie chyba, że nie mieliśmy nieograniczonego budżetu na taką wyprawę. W Szwecji spędziliśmy wtedy 2 tygodnie i wydaliśmy ok. 1300 zł za osobę! Od tamtego czasu ceny niestety poszły w górę i w tym roku za 3 tygodnie na samej północy Norwegii wyszło nam ok. 3500 - 4000 zł na głowę. W naszym przypadku koszt podróży zależy najbardziej od długości trasy, czyli od zużytych litrów paliwa (tym razem nasze autko zjadło 700 litrów benzyny...). Wystarczy samochód, który mniej pali lub krótsza trasa i już koszt wyprawy znacznie się obniża ;-)

Orientacyjny koszt wyjazdu (nie liczyliśmy dokładnie):
Noclegi - 250 zł (na zrobienie łóżka w aucie)
Promy - 350 zł
Opłaty drogowe - ok. 550 zł (mosty, drogi w Norwegii, wjazd do Harstadu)
Benzyna - ok. 4500 zł
Jedzenie - ok. 800 zł
Inne - ok. 600 zł (prysznice, naprawy auta itd.)

Najważniejsze, co trzeba wiedzieć jadąc do Skandynawii, to to, że tam ludzie spędzają czas na wolnym powietrzu. Ciągle. W weekendy jadą na camping pod miastem, po pracy chodzą w góry czy na ryby. I to widać, kampery są tam wszechobecne. Ale jakie to ma znaczenie dla Was? Ano takie, że oni są świetnie przygotowani na turystów - przy drogach często są miejsca postojowe (zwykle zadbane, czyste, z ciepłą wodą w kranie), ławeczki, parkingi itd. Ciekawsze miejsca są odpowiednio oznakowane na drodze i opisane na tablicach. A to, co ucieszy Was najbardziej to prawo allemansrätten, które mówi, że każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą. To znaczy, że zawsze możecie wejść do lasu (nawet jeśli jest prywatny) zbierać grzyby czy jagody. Ale dzięki temu prawu możecie znacząco obniżyć koszt wyjazdu, o czym napiszę więcej dalej. 

Kiedy najlepiej jechać? Kiedy jest najlepsza pogoda?

Zacznijmy od tego, kiedy najlepiej jechać do Skandynawii? Wiele osób kojarzy tą część Europy z ciągłym deszczem i zimnem. Ale nie jest tak źle. Dla niedowiarków dowód:


Ale nie jest też tak, że w Skandynawii w lecie możecie być pewni pięknej pogody. Dużo zależy od regionu, w który się udajecie oraz miesiąca.

Lipiec to dobry miesiąc na zwiedzanie środkowej i południowej części Szwecji. Przypomina polskie lato, tylko jest chłodniej (zwłaszcza nocami). Z podobnego okresu w Norwegii (środkowej części Norwegii) przywiozłam dość deszczowe wspomnienia. Było pochmurno i szaro.

W północnej Norwegii najlepiej sprawdził nam się wrzesień. Było momentami zimno, ale za to nie padało. Na Lofotach zawsze jest cieplej niż w pozostałej części kraju dzięki ciepłemu prądowi morskiemu. To właśnie tam kąpałam się w morzu ;-) We wrześniu (zwłaszcza pod koniec miesiąca) macie też szansę zobaczyć zorzę polarną.

Jadąc do Skandynawii trzeba przede wszystkim pamiętać, że pogoda tam jest bardzo zmienna. Wystarczy parę minut żeby z pięknego słonecznego dnia zrobiła się ulewa (a w ulewy jest zimno). Zawsze trzeba być przygotowanym na taką ewentualność.

Jak się tam dostać?

Samolotem.

Co chwilę można trafić na promocyjne ceny lotów do Szwecji czy Norwegii. Faktycznie wyglądają bardzo atrakcyjnie. Ale my nigdy nie zdecydowaliśmy się na taki sposób dotarcia do Skandynawii. Dlaczego? Bo wyszłoby za drogo. W plecakach nie zabralibyśmy zbyt dużo rzeczy ze sobą z Polski, a na miejscu musielibyśmy albo wynająć auto, albo korzystać z komunikacji publicznej, albo próbować łapać stopa. Jak się pewnie domyślacie wynajęcie auta jest drogie. Ceny za pociągi i autobusy nie zrujnują nikogo, ale do tanich też oczywiście nie należą. Jest się też zawsze ograniczonym trasami przejazdów. A ze stopem są dwa problemy - deszcz i mała gęstość zaludnienia. No cóż, stanie parę godzin w ulewie nie należy do moich ulubionych czynności. A na wielu drogach w Skandynawii możecie nikogo nie spotkać przez wiele godzin. Czasem nawet dni.

Samochodem.

Za każdym razem wybieraliśmy właśnie samochód. No ok, ale jak się dostać do samej Skandynawii? Możliwości jest kilka: prom, most albo droga lądowa.

Droga lądowa prowadzi przez Rosję, co tak jakby kończy ten wątek ;-) Wizy są koszmarnie drogie.

Przez most, a właściwie mosty, można się dostać do Malmo z Kopenhagi. W tym roku za oba zapłaciliśmy ok. 82 euro (około, bo raz płaciliśmy w euro, a raz w koronach). Ceny możecie sprawdzić na stronach The Great Belt Bridge i  The Øresund Bridge.

Można też zdecydować się na prom. Do wyboru jest kilka tras: Dania-Norwegia, Polska (Świnoujście/Gdańsk)-Szwecja (Ystad/Karlstad/Nynashamn), Estonia-Finlandia. To najpopularniejsze możliwości, ale można też pokombinować z krótszymi odcinkami przy okazji zwiedzając mniejsze wyspy na Bałtyku.

Którą trasę polecam?

Dużo zależy od miejsca, w którym mieszkacie i do którego się udajecie. My dwukrotnie (trzykrotnie?) płynęliśmy na trasie Świnoujście-Ystad (z Unityline). Na pokład braliśmy karimaty oraz śpiwory i spaliśmy na pokładzie zewnętrznym. Na promie można też skorzystać z pryszniców, co jest dużym plusem. Na trasie Gdańsk-Karlskrona (Stenaline) zdecydowaliśmy się na kabinę. To duża wygoda, ale też podnosi koszt całego wyjazdu.
W tym roku zdecydowaliśmy się na inne rozwiązanie - prom do Helsinek i powrót mostami przez Danię. Jeśli punktem docelowym wyprawy ma być północ Norwegii i Lofoty, polecam Wam takie rozwiązanie, bo wychodzi najkorzystniej cenowo (ceny benzyny na Litwie, Łotwie i Estonii są niższe niż w Szecji). Prom kosztował około 350 zł w jedną stronę, mosty podobnie.

Z pozostałych promów nigdy nie korzystaliśmy. Niektóre nie kursują poza sezonem, niektóre mają cenę zmienną, jak przy biletach lotniczych - im wcześniej, tym taniej. A my często nie znaliśmy daty powrotu i bilet kupowaliśmy na miejscu. Ceny niestety bardzo się zmieniają. W 2009 roku, za bilet open, czyli bez daty powrotu, dla samochodu i 5 osób, na trasie Świnoujście - Ystad w Unityline zapłaciliśmy mniej niż 600 zł. Przed wyborem najlepszej opcji najlepiej jest sprawdzić wszystkie możliwości w danym sezonie.

Rowerem.

Znam śmiałków, którzy wsiedli na prom z rowerem i postanowili zwiedzać Szwecję w ten sposób. Na południu Skandynawii jest dość płasko i ciepło, a miasta posiadają świetne rozwiązania dla rowerzystów, ale pamiętajcie, że tam pada. Sporo. Ja mam alergię na wilgotne ubrania i rzeczy, także nie polecam tego sposobu na poruszanie się po Skandynawii. Ale! Za to bardzo, bardzo polecam zabranie roweru ze sobą, jeśli planujecie zwiedzać miasta. Ceny za parkingi są kosmiczne i zdecydowanie bardziej opłaca się zostawić auto na przedmieściach po czym przesiąść się na rower.

Łódką.

Takich doświadczeń nie posiadam, ale znajomi, którzy zdecydowali się na rejs do Skandynawii wracają bardzo zadowoleni. Fiordy od strony morza wyglądają zupełnie inaczej. Bartek był lata temu na rejsie po Bałtyku i dotarli do Szwecji. Wspomina go do tej pory :) Jednak zwiedzanie Skandynawii od strony morza to zupełnie inna bajka niż poruszając się lądem. Moim zdaniem fiordy najpiękniej wyglądają z góry, od dołu robią zupełnie inne wrażenie.

Czy tam naprawdę jest tak drogo?

Tak, tak i jeszcze raz tak, ale z małymi wyjątkami. Legendy o chlebie za 20 zł są całkowicie prawdziwe. Podobnie, jak te o alkoholu (puszka piwa kosztuje ok. 15 zł). Szwecja jest trochę tańsza od Norwegii, ale dalej dużo droższa niż Polska. Niektóre produkty są w podobnych cenach, co u nas, ale trzeba się porządnie naszukać (zwykle znajdziecie je na najniższych półkach w sklepach). Nawet Ikea jest trochę droższa ;-) 
Wyjątek stanowią wejściówki do muzeów i niektórych atrakcji. Studenci (warunkiem jest posiadanie legitymacji) i osoby poniżej 26 (czasami 28 czy 30) roku życia często mogą zwiedzić takie miejsca za darmo. Warto przed wyjazdem zorientować się, do których atrakcji przysługują nam zniżki i jakie są ceny w miejscach, które Was interesują. W mniej popularnych miejscach czasami możecie spotkać po prostu tabliczkę z cennikiem i zwykłą skrzynkę na listy, do której wrzuca się odliczoną kwotę. Czasami takie miejsca są monitorowane, czasami nie. Tam po prostu mieszkają uczciwi ludzie ;-) 
Warto także zaglądnąć do outletów z ubraniami i sprzętem turystycznym, bo możecie trafić na rewelacyjne oferty. W Narviku mierzyłam świetny softshell HiMountaina za 150zł, ale można było płacić tylko gotówką :( A ja sobie nie zdawałam sprawy, że w Polsce musiałabym za niego dać 300 zł więcej... Jeśli kochacie starocie, koniecznie odwiedźcie też sklepy typu second hand (widziałam je pod nazwami: brukt handel, brukt butiken, lopis).
Wiecie, że H&M i Kappahl pochodzą ze Szwecji? Do obu tych sklepów warto wejść, jeśli mają wyprzedaż. W tym roku w H&M zauważyłam, że kolekcja mocno odbiega od tej, którą znajdziecie w polskich sklepach. Materiały są naturalne, a styl dopasowany do tamtejszej mody (czyli stawiają na wygodę).  



No ok, ale to jak w takim razie nie zbankrutowaliśmy jadąc do Skandynawii? Odpowiedź w następnym punkcie!

Co ze sobą zabrać? Jedzenie, ubrania i inne. 

Pandą też się da ;-) 

Jadąc do Skandynawii zawsze zabieramy ze sobą jedzenie, turystyczne butle gazowe z palnikiem i naczynia. Wszystko gotujemy sami (no dobra, ja się do tego nie mieszam, Bartek gotuje). Sprawdzają się makarony z sosami w proszku, ryż, kasza, kotlety sojowe, ziemniaki (uwaga! Nie wolno ich wwozić do Norwegii), wędliny, sery, kiełbasy zapakowane fabrycznie, gotowe surówki, warzywa, zupy i obiady w słoikach (po porady z tym ostatnim zgłaszajcie się do studentów). Do tego chrupkie pieczywo, pasztety, serki, sucharki, herbaty itp. A i oczywiście Nutella (tylko pamiętajcie, żeby na noc schować ją do śpiwora ;-)). Wszystko przechowujemy w plastikowych skrzynkach oraz lodówce turystycznej. Do tego kupujemy wodę mineralną w 5l butelkach - kiedy jedna nam się skończy, napełniamy ją i mamy wodę do gotowania czy mycia. 
Alkohol też lepiej zabrać swój, tylko pamiętajcie, że Norwegia nie należy do UE i dobrze jest przed wyjazdem sprawdzić przepisy celne. 


Tak, jak pisałam wcześniej, pogoda w Skandynawii jest bardzo zmienna. Dlatego warto zabrać ze sobą zarówno ubrania letnie, jak i zimowo-górskie. Nie wiem, jak to inaczej określić ;-) Zawsze mam ze sobą czapkę, polar, kurtkę przeciwdeszczową, softshell (kupiony w Szwecji), dwie pary butów, japonki (idealne na deszcz) i strój kąpielowy.

Mój klasyczny strój: polar, czapka i sandały, żeby woda się przelewała ;-) Ale nie jest źle, to drugie zdjęcie Bartek zrobił mi na kole podbiegunowym.

Bierzemy też namiot, karimaty, śpiwory, materac pompowany, kołdrę, kocyk, poduszki, siekierę, czołówki. Przydatny był też wiklinowy koszyk - trzymaliśmy w nim wszystkie naczynia i bez problemu mogliśmy iść z parkingu do ławeczek przy drodze na obiad. A i plastikowa miska - do mycia naczyń i siebie ;-) 

Gdzie spać?

Jak już pisałam, Skandynawia jest droga. Dotyczy to także noclegów. Za noc w hotelu zapłacicie od 250 zł. W popularnych na północy rorbuer ceny zaczynają się od 400 zł. I po to zawsze bierzemy ze sobą namiot. 
Campingów jest w Skandynawii bardzo dużo, większość jest świetnie utrzymana. Ale, w mniej popularnych regionach pola namiotowe są otwarte tylko w sezonie, czyli do końca sierpnia. Jak to wygląda cenowo? Mniej więcej 50-80 zł za namiot. Także kolorowo nie jest, zwłaszcza, że w tą cenę często nie wchodzi prysznic.


I tutaj wracamy do wspomnianego przeze mnie wcześniej prawa - allemansrätten. W Szwecji, Norwegi i Finlandii można rozbić namiot prawie wszędzie! Za darmo, bez konsekwencji. Warunek? Musicie zostawić po sobie porządek. Każdy z tych krajów posiada też mniejsze zasady, typu ile nocy można zostać w jednym miejscu, czy można się rozbić w parku narodowym, kiedy można rozpalić ognisko (zasady w Szwecji, Norwegii, Finlandii). Możecie też spotkać znaki, które zabraniają rozbijania namiotu w danym miejscu. W turystycznych regionach bywa ciężko, ale zawsze w końcu się udaje znaleźć kawałek płaskiej ziemi. I tu będzie o owcach. Owcach, których w Skandynawii jest pełno. Owcach, które są bardzo głupie. A czemu są głupie? Bo srają. I jak już znajdziecie swój idealny, płaski kawałek ziemi, z cudowną trawką i bajecznym widokiem, spodziewajcie się, że owce już tam były i zostawiły po sobie pamiątkę... Niestety kilka pięknych noclegów musieliśmy z tego powodu odpuścić. 

Obok tego stolika była taka fajna latarnia i morze i widok, ale ONE były tam wcześniej. Dlatego preferuję owce w opcji z drugiego zdjęcia ;-)

W tym roku pojechaliśmy większym autem - Renault Megane i postanowiliśmy przerobić je tak, żeby można było spać w środku. W Skandynawii taki widok jest normalny, wielokrotnie widzieliśmy samochody przerobione w podobny sposób. Miało być awaryjnie, na wypadek deszczu, a skończyło się na tym, że jest tak wygodnie, że tylko raz rozbiliśmy namiot.

A zaraz za tym laskiem zaczyna się plaża! Wieczorami zapalałam światełka i robiło się przytulnie. Z namiotu nie miałabym takich widoków :)  

No ok, spanie spaniem, ale co z higieną? Pamiętacie, jak pisałam, że tam są co chwilę campingi? A na campingach można znaleźć prysznic. Zwykle płaciliśmy ok. 50 koron za dwie osoby. Czasami można spotkać prysznic na monetki, to wtedy wrzuca się 10 koron i można się kąpać kilka minut. A czasami można też trafić na saunę w cenie ;-) Ze sprawdzonych sztuczek polecam Wam chusteczki nawilżane dla niemowlaków, płyn micelarny, płyn do płukania ust, suchy szampon. Zdarzało nam się też podgrzać wodę w ognisku i umyć się w misce. Albo w jeziorze czy rzece. To wcale nie jest takie trudne żeby utrzymać higienę bez dostępu do bieżącej wody, ale jeśli potrzebujesz codziennie wymyć i wysuszyć głowę, taki sposób podróżowania raczej nie jest dla Ciebie. 

Samochodem po Skandynawii, praktyczne wskazówki

O wysokich mandatach w Skandynawii wie chyba każdy, a jak to wygląda w praktyce? Policję na drodze spotkaliśmy chyba tylko raz, radary zawsze są oznakowane, ale i tak mało kto przekracza prędkość. Najczęściej spotykane ograniczenie to 70-100 km/h. I wiecie co? Jeździ się tam wspaniale! Jest spokojnie, nie ma pośpiechu i chamstwa na drodze. Mandaty faktycznie są bardzo drogie, dlatego lepiej się nie wychylać i jechać tak, jak wszyscy. Ma to też znaczenie z innego powodu - łosi i reniferów. Ostrzegają przed nimi znaki, przewodniki, internauci i mają rację. Jeśli ktoś zamruga Ci światłami w Skandynawii, spodziewaj się, że za chwilę spotkasz stado tych zwierząt przy drodze. 

Spotkanie z łosiem jest bardzo niebezpieczne! Może on ważyć nawet pół tony, a przez długie nogi po potrąceniu przez samochód ląduje dokładnie na przedniej szybie. A właściwie przez nią przelatuje. Jak macie małą wyobraźnię, to zobaczcie zdjęcia niżej. Tam naprawdę trzeba uważać. 

Kierowca tira cudem ominął tego renifera. Właściciel osobówki nie miał już tyle szczęścia i zaliczył bezpośrednie spotkanie z łosiem... 

Jeśli jedziecie samochodem osobowym, do krajów skandynawskich nie potrzebujecie żadnej winietki. Jednak niektóre drogi, tunele i mosty są płatne, zwłaszcza w Norwegii. Do pobierania opłaty stosowany jest system Auto Pass - przejeżdżacie pod bramką i automatycznie naliczana jest opłata. A co, jeśli nie macie nic wykupionego? Zostanie sczytana Wasza rejestracja i po jakimś czasie dostaniecie po prostu rachunek. Bez dodatkowych opłat czy obciążeń. Nie spotkaliśmy się z opłatami w Szwecji czy Finlandii, za to zdarzyło nam się jechać drogą widokową w Norwegii, na której początku znajdował się szlaban. Żeby się podniósł trzeba było włożyć odpowiednie monety. Wysokość opłat jest różna, ale ceny raczej nie są wygórowane.

Drogi w większości są świetnej jakości i dobrze się nimi porusza. Często są jednopasmowe i co parę kilometrów pojawia się dodatkowy pas do wyprzedzania. Ale zdarzają się też drogi gruntowe, które nawigacja czy mapa może pokazywać, jako duże drogi krajowe.

Dobrze, że wstawili ograniczenie prędkości, bo kto by tam wiedział, ile można jeździć max. po drogach gruntowych ;-)

Paliwo jest za to sporo droższe niż w Polsce. W tym roku ceny benzyny (95) kształtowały się mniej więcej tak:
Litwa, Łotwa, Estonia - 1,03 euro Finlandia - 1,3 euro
Szwecja - 12-13 koron
Norwegia - 13-15 koron
Dania - 12-13 koron

Jadąc pierwszy raz do Szwecji mieliśmy auto na gaz i tu czekała nas niespodzianka! LPG jest tam bardzo niepopularne i ciężko było znaleźć odpowiednią stację. Moja mama wysłała nam listę wszystkich miejsc od Ystadu do Umei i zmieściły się w jednym sms'ie. Przed wyjazdem lepiej zróbcie sobie taką listę samodzielnie.

Co zobaczyć?

O tym, co zobaczyć mogłabym napisać całą książkę. Będzie bardzo skrótowo, a jak macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach albo w wiadomościach do mnie.

W Szwecji najbardziej podoba mi się południowa i środkowa część tego kraju. Można tam zarówno zobaczyć ciekawe muzea i miasta, jak i odpocząć relaksując się nad jeziorami. Z atrakcji, które najlepiej zapamiętałam to: urocze małe miasteczka np. Ystad czy Orsa, pierwsza na świecie Ikea, znajdująca się na Ikea Gatan, park niedźwiedzi w okolicach Mory, stare miasto i galeon w Sztokholmie, wielkie Zoo koło Orsy i malutkie na Olandii, zjazd starych, amerykańskich samochodów (jest ich tam mnóstwo na drogach), piękne zamki, nadmorskie miasteczka i jazdę traktorem. To tylko wybrane wspomnienia, w Szwecji można zobaczyć wiele pięknych zabytków, a jak nie lubię muzeów to te szwedzkie Wam polecam, bo w większości mają przygotowane dodatkowe atrakcje, eksponaty często można dotykać i panuje taki luz.


Na razie nie udało nam się zobaczyć południowej części Norwegii. Byliśmy za to w górach w parku Rondane oraz Jotunheimen (lemingi istnieją naprawdę, wyglądają jak świnki morskie), co bardzo Wam polecam. Droga trolli jest mocno przereklamowana i jest na niej bardzo tłoczno. Podobnie jak po Geirangerfjorden, ale tam warto się wybrać, przespacerować się po górach, przepłynąć statkiem i zobaczyć go z góry, z punktu widokowego. Ale najbardziej do tej pory podobało mi się na Lofotach i ich okolicach. Więcej zdjęć możecie zobaczyć w moim poprzednim wpisie.


Finlandia nie przypadła nam do gustu, podobnie zresztą jak Dania i dlatego nie spędziliśmy tam zbyt dużo czasu. Może kiedyś zmienię zdanie ;-)

W Skandynawii warto po prostu być i wypoczywać. Ciężko by mi było wymienić wszystkie warte zobaczenia miejsca, a Wam ciężko by było się zdecydować na konkretne. Po pięciu podróżach w tamte strony mam bardzo dużo wspomnień, ale i tak zawsze najlepiej pamiętam naturę, ciszę i spokój.



Chociaż poradnik wyszedł mi bardzo długi, na pewno nie wyczerpuje całkowicie tematu. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało w komentarzach, na facebooku albo w mailach.

Pozdrawiam,
Kaja

Wszystkie zdjęcia na blogu zostały wykonane przeze mnie lub mojego męża i są chronione prawem autorskim. Nie możesz z nich korzystać w żaden sposób, bez mojej pisemnej zgody. 



Podobało Ci się? Podaj dalej
15 komentarzy
  1. Dzięki za ten wpis! Byłam w Norwegii raz, okolice Oslo to nie to czego pragnę. W tym roku mieliśmy jechać ponownie, ale w ostateczności zmieniliśmy zdanie, bo jechaliśmy z niemowlakiem i jeszcze nie wybieraliśmy się właśnie samochodem. Mam takie pytanie... Podróżują tam ludzie z dziećmi? Jak to widzisz? Da się ogarnąć? i jestem ciekawa co z awariami samochodu. Zdarzyło Wam się coś? Koszty pewnie też są ogromne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość podróżujących, jakich tam się spotyka to emerytowane małżeństwa ;-) Ale moim zdaniem spokojnie ogarniecie podróż z dzieckiem. Wybierzcie krótszą trasę przez mniejsze miasteczka - nie będzie męczącego łażenia. Jeśli chodzi o awarie samochodu, to zdarzyły nam się, ale nigdy nie musieliśmy ich tam naprawiać. Ale przyjaciółka miała taką sytuację, że auto im stanęło i nie pojechało dalej. Przed wyjazdem wykupili dodatkowe ubezpieczenie i dzięki temu nie płacili za holowanie. Mówiła też, że koszt naprawy pozytywnie ich zaskoczył, ale nie znam szczegółów.

      Usuń
    2. Dziękuję za pomocne informacje ;)

      Usuń
  2. Kaja, ale narobiłaś mi smaka! :-) Ja zdecydowanie lepiej czuję się na północy, te zielone, żyzne krajobrazy działają na mnie kojąco, choć z drugiej strony też miło się pogrzać w południowym słońcu :-) Podziwiam Was za to spanie w aucie. Dla mnie fajne na kilka dni, ale żeby tak całe wakacje? Szacun :-) A powiedz mi, dlaczego Finlandia Was nie zachwyciła? Zdjęcia bajeczne! Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami na północy też przygrzewa słoneczko. Kiedyś się tak spaliliśmy na plaży w Szwecji, że nie mogliśmy spać przez 3 dni. A spanie w aucie jest super! Było bardzo wygodnie, ciepło i SUCHO, a to na północy ogromny plus.
      W Finlandii jakoś tak mało się dzieje. Tylko przez nią przejeżdżaliśmy i odwiedziliśmy Mikołaja, ale jakoś po prostu nic ciekawego nie mijaliśmy. Jest zimniej (zwłaszcza na północy), krajobraz dość monotonny (piękny, ale ile można patrzeć na to samo). Miasteczka nawet ładne, ale zdecydowanie w Szwecji jest więcej możliwości zwiedzania i spędzania czasu (bo jest cieplej :D), a w Norwegii są fiordy, więc jest ładniej.

      Usuń
  3. Dziękuję za bardzo praktyczny wpis o Skandynawii. Z pewnością skorzystamy z niego, jeżeli będziemy wybierać się na północ. Nie wiem co Was spotkało w Danii, ale też nie przepadamy za tym krajem... Tymczasem Chłop zaczyna coś przebąkiwać o Nordkappie, więc kto wie gdzie nas zaniesie za rok czy dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie w Danii nic nas nie spotkało, jakoś ten kraj blado wypadł w porównaniu do Szwecji i Norwegii. O Nordkappie akurat nic Wam nie mogę podpowiedzieć, bo zawsze unikaliśmy tego miejsca - zbyt turystyczne ;-)

      Usuń
  4. Wspaniale czytało się te informacje. Ten region Europy bardzo mnie fascynuje, a jeszcze tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do wybrania się tam, pięknie jest :)

      Usuń
  5. Ja się komuś chce, to zawsze można znaleźć sposób. Piękne miejsca wybraliście w podróży po Skandynawii. Ja cały czas mam w planach podróż w tamte rejony, tylko zabieram się za to, jak sójka za morze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W podróży po Skandynawii jest trochę tak, że to pięknie miejsca znajdują Ciebie, a nie na odwrót ;-) Jadąc po krajach tej części Europy można mieć stale przyklejony nos do szyby i wszystkim się zachwycać. Bardzo polecam, warto to choć raz zobaczyć

      Usuń
  6. Właśnie przygotowujemy się do trasy przez Skandi. Dziękujemy za te wyczerpujący temat post!! Pięknie opisane, super zdjęcia, czuję, że już wiem wszystko:) a i nie mogę się doczekać podróży przez Skandynawię! Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, już pewnie po podróży? Jak było? :)

      Usuń
  7. Trochę późno ale wiedza zdobyta zostaje na zawsze😂 Wybieramy się z chłopakiem w podróż autem po Skandynawii, szczerze mówiąc to nasz pierwszy taki wyjazd, ledwo skończyłam 18 lat ( właśnie stąd mam pieniądze haha) Wcześniej jeździłam przyczepa z rodzicami trochę po naszym polskim wybrzeżu więc trochę też się nauczyłam ale to i tak nie wystarczająco, więc od miesiąca czytam takie blogi. Twój jest niezwykle przydatny i super napisany, aczkolwiek mam jedno pytanie, jak to wygląda z butlami gazowymi, chcemy zabrać ze sobą małą kuchenkę gazową ale nie wiem jak z samą butlą żeby nie mieć później problemów, mogłabyś mi coś o tym powiedzieć? 😁

    OdpowiedzUsuń